Szkoła życia

Przewodnik "Wprost": jak zdobyć stypendium zagraniczne

(...) Zagranicznego stypendium nie sposób przecenić: to nauka w komfortowych warunkach, kontakt ze światowej sławy autorytetami, dostęp do najnowszych prac naukowych, międzynarodowe przyjaźnie, zanurzenie się w obcą kulturę, a ponad wszystko - trampolina do zawodowej i naukowej kariery. Najtrudniejszy jest pierwszy krok. Przewodnik "Wprost" pomaga wybrać interesujące i odpowiednie do zdobytych umiejętności stypendium. Pomaga znaleźć odpowiedzi na często zadawane pytania: dokąd, na jak długo, za ile, na jakich warunkach? Ci, którym udało się otrzymać zagraniczne stypendium, przekonują, że nie jest to aż tak trudne.


Z pewnością najłatwiej wyjechać na stypendium zagraniczne w ramach programu Unii Europejskiej "Erasmus". Jest to najbardziej powszechne i dostępne stypendium. I to nie tylko w Polsce, ale w całej Europie. Z programu, który polega na wymianie studentów między uczelniami, w ubiegłym roku akademickim skorzystało ponad 3 tys. Polaków. - To były normalne studia, musiałam zdawać egzaminy takie jak wszyscy. Bez jakichkolwiek ulg - mówi Karolina Góralska, studentka prawa, która wróciła właśnie ze stypendium "Erasmus" w Berlinie. - Samo prawo niemieckie nie było dla mnie aż tak użyteczne jak sposób jego nauczania: od samego początku rozwiązuje się tam konkretne problemy. W Polsce na pierwszym miejscu jest zawsze teoria. Do "Erasmusa" przystąpiło już ponad sto polskich uczelni. W ofercie jest niemal dwa tysiące szkół wyższych w Europie, zarówno prywatnych, jak i państwowych. Mając status studenta "Erasmusa", nie trzeba płacić za studia. Niestety, można wybierać jedynie państwo, w którym chce się studiować. O tym, do jakiej szkoły się trafi, decyduje na ogół uczelniana komisja.


Warto zainteresować się ofertą Ministerstwa Edukacji Narodowej przygotowanej wspólnie z Departamentem Integracji Europejskiej i Współpracy z Zagranicą. Do wyboru jest niemal 40 krajów z Europy, Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej, które oferują zwykle po kilka miejsc na swoich uczelniach. W tym roku akademickim oferta obejmuje głównie Europę, negocjacje z pozostałymi państwami nadal trwają. Przed złożeniem dokumentów w MEN trzeba uzyskać zgodę na wyjazd na macierzystym wydziale. Decyzja o przyznaniu stypendium zapada na przełomie stycznia i lutego. Stypendia przyznawane przez fundacje najłatwiej zdobyć doktorantom i samodzielnym pracownikom naukowym; niewielka ich część przeznaczona jest dla studentów. O wyjazd dobrze się jednak starać jeszcze przed obroną pracy magisterskiej. Tak uczyniła 23-letnia Sylwia Wilkos, stypendystka Fundacji im. Stefana Batorego. - Na studiach zajmowałam się kwestią lobbingu. Większość książek, z których korzystałam przy pisaniu pracy magisterskiej, powstało właśnie w Oksfordzie. To mnie zdeterminowało - wspomina. Dziewięciomiesięczne stypendium dostała już na IV roku studiów. - Liczy się oryginalność tematu badań, zainteresowań i poglądów. Weryfikuje to ankieta i półgodzinna rozmowa kwalifikacyjna. Dla Fundacji im. Stefana Batorego ważne jest też, by wiązać swoją przyszłość z Polską - doradza Wilkos. Jeśli samemu nawiąże się kontakt z wymarzoną uczelnią i uzyska zgodę na studiowanie, wówczas o wiele łatwiej zdobyć pieniądze.


- Byłam na wakacjach w USA, w stanie Massachusetts, niedaleko Smith College, jednej z najlepszych amerykańskich szkół. Już z Polski nawiązałam z nią kontakt przez Internet. I udało się. Dostałam pełne, warte 28 tysięcy dolarów, stypendium tej uczelni - mówi Dagmara Sotowicz, studentka italianistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Pobyt miał trwać tylko rok, ale bez problemu przedłużyła go o staż w fundacji zajmującej się właśnie przyznawaniem stypendiów zagranicznych. Według niej, wyjazd na studia do Stanów Zjednoczonych nie jest tak trudny, jak się powszechnie uważa. Zgadza się z nią Michał Ostoja-Ostaszewski, który po skończeniu Akademii Muzycznej w Warszawie wyjechał na studia do North Caroline Schools of the Arts. - Wiele amerykańskich uczelni chce przyjmować zagranicznych studentów, bo podnosi to ich prestiż. Studia w USA są drogie, ale właściwie każdy, także Amerykanin, ma jakieś stypendium - zachęca Ostoja-Ostaszewski. O tym, że zdobycie funduszy nie jest tak trudne, może świadczyć liczba 2 tys. Polaków, którzy w zeszłym roku studiowali w Ameryce.


Na ogół strony internetowe uczelni informują, z kim należy się skontaktować w sprawie stypendium. Odpowiedzialna za nabór studentów osoba przysyła wszystkie potrzebne formularze (często są już są one gotowe w Internecie). Oprócz podania podstawowych informacji o sobie, wyniku egzaminu TOEFL, wykazu ocen ze szkoły, pochwalenia się aktywnością społeczną czy sportową trzeba przesłać pracę na dowolnie wybrany przez siebie temat. Z reguły starania o stypendium należy rozpocząć przynajmniej półtora roku wcześniej. Informacji na temat studiów w USA udziela Centrum Doradztwa Edukacyjnego przy Polsko-Amerykańskiej Komisji Fulbrighta. Podpowiada też, gdzie i jak szukać pieniędzy. Ze względu na duże zainteresowanie wskazane jest wcześniejsze umówienie się na rozmowę. Cennymi źródłami wiadomości są Centrum Informacji przy Ambasadzie USA (tel. 022 625 16 00) oraz strona internetowa: http://usinfo.state.gov/usa/infousa/educ/studyus.htm.


Najtrudniej dostać stypendium do Wielkiej Brytanii i Irlandii ze względu - o ironio! - na popularność języka angielskiego. Rozwiązaniem może tu być uczelnia skandynawska lub holenderska, na których zajęcia prowadzone są często także po angielsku. - Znacznie łatwiej wyjechać do Niemiec, bo nadal mało osób zna niemiecki. Podobnie jest z Francją, nie mówiąc o Hiszpanii czy Włoszech - ocenia Paweł Ney, stypendysta "Erasmusa", który studiuje politykę społeczną na Fachhochschule w Kolonii. - Niemieckie rozwiązania w wielu dziedzinach są znacznie bliższe polskim niż na przykład brytyjskie. Na gorszej pozycji w wyścigu o stypendium są studenci przedmiotów humanistycznych. Panuje tu większa konkurencja; humaniści lepiej znają języki obce. Odbyte stypendium zagraniczne znacznie zwiększa szanse na rynku pracy. - Zdarza się, że prawnicy sami płacą za studia, byle tylko mogli się uczyć przez semestr czy dwa na Zachodzie. Im bliżej Brukseli, tym lepiej. Mogą wówczas liczyć na staż w instytucjach europejskich, w których pracuje wielu wykładowców. W grę wchodzą więc Belgia, Holandia i Niemcy - mówi Marcin Klimkiewicz, koordynator programu "Erasmus" na Uniwersytecie Jagiellońskim.


Im łatwiej dostępne stypendium, tym mniejsze pieniądze. Polski student "Erasmusa" dostaje w tym roku tylko 237 euro miesięcznie i kwota ta będzie się z roku na rok zmniejszać. Stypendium wyrównuje jedynie różnice utrzymania w Polsce i krajach piętnastki, gdzie średnie koszty studiowania ocenia się na 500 euro (około 2000 zł) miesięcznie. - Z tych pieniędzy trzeba zapłacić za akademik, ubezpieczenie, jedzenie. Nie starcza już na nic innego - mówi Jarosław Ponder, stypendysta "Erasmusa" w Poczdamie. - Na szczęście Niemcy mają świetnie rozwiniętą infrastrukturę uniwersytecką. Nie ma problemu ze zjedzeniem ciepłego posiłku, wypożyczeniem książek - wylicza. Resztę pieniędzy trzeba wyłożyć jednak z własnej kieszeni lub znaleźć sponsorów. Często pomaga też zagraniczna uczelnia. W Stanach Zjednoczonych studenci mogą pracować jedynie na terenie kampusu, a w Niemczech na przykład mają prawo do pracy poza uniwersytetem przez dwa miesiące w roku. Zdobyć pieniądze można też na płatnych stażach w przedsiębiorstwach. Stypendium staje się świetną szkołą życia.


Źródło: Wprost







Dołącz do nas!